Friday, January 11, 2008

2 tygodnie w Polsce

Oj, te 2 tygodnie szybko zeszły ...
Mieszkałem głównie u rodziców w Urzucie, tzn. z dala od Warszawy, ale widać było że się ojciec za mną stęksknił bo mnie ciągle wszędzie woził :P.
Na święta przyjechało do Polski dużo znajomych i rodziny, poza rodziną z Francji również kuzynka Joasia z mężem z Indii, a znajomi też z Anglii, Belgii, Francji wrócili na święta.
Wigilia była bardzo miła ale mała, z dziadkami w piątkę, ale na 2 dzień świąt 17 osób przyjechało do Urzutu i było bardzo tłumnie i rodzinnie. Miałem napięty program spotkań ze znajomymi, ze Staszica, z Japońskiego, z Kafla, klubu, wizyta na uniwersytecie u profesora ...
Zrobiłem też duże zakupy ubraniowe, nie żeby były znacznie tańsze niż w Japonii(i tak w większości produkcja Chińska, a oni mają bliżej), ale jest większy wybór w moich rozmiarach, bardziej w moim guście, no i brak bariery komunikacyjnej przy zakupach.
Na Sylwestra poszedłem do znajomych - Michała Kusia i Agnieszki (niedługo Kuś), było kameralnie - jeszcze tylko Rafał i Leszek - wszyscy starzy znajomi ze Staszica i Elektroniki (oprócz Agnieszki, ona też PW, ale Chemia). Nie było może hucznie, ale bardzo miło, i być możliwe Michał z Agnieszką przyjadą na podróż poślubną do Japonii( nie będę na ich ślubie :( ).
Niestety moja wizyta się szybko skończyła. Przy wylocie (do Monachium, jeszcze przystanek u Ani, siostry cioteczniej) strasznie się zaskoczyłem. Leciałem z Etiudy, i do check-inu była kolejka na 1,5h, w tym 30 min na zewnątrz terminalu ... jak to porównać z Nagoyą, jakby nie mówić dopiero 3 lotniskiem Japonii, to wypada strasznie blado.

No comments: