Monday, July 30, 2007

Przeciąganie drąga w Ise-jingu i hanabi w Gifu

W sobotę udałem się z Gosią i Huanem do Ise-jingu, chramu Ise, najważniejszej świątyni Shinto w Japonii. Chodziło głownie o pokazanie chramu Gosi i Huanowi, ale również odbywała się w tym czasie ceremonia Okihiki (御木引き). Polega ona na przeciąganiu rzeką Isuzu(五十鈴), świętą rzeką przepływającą przez Ise, bali które będą w 2013 użyte do zbudowania nowych budynków świątynnych (stare są co 20 lat rozbierane). Ta ceremonia jest powtarzana dwa lata z rzędu przed każdą taką przebudową (czyli co 20 lat). Oczywiście dużo tego drewna tak ceremonialnie nie targają, każde z miasteczek jedne sanki z 3 balami, a miasteczek w Ise jest 4-5, każde reprezentowane przez koło setki mieszkańców.
Po przyjeździe zobaczyliśmy wczesne przeciąganie przez rzekę (było tak gorąco że samemu chciało mi się wskoczyć), potem zwiedziliśmy Oharai-machi, miasteczko pod Ise-jingu, w bardzo tradycyjnym stylu, pełne pamiątek, lokalnych specjałów itp., oraz samo Ise-jingu, by w końcu zobaczyć przeciąganie bali z rzeki do świątyni.
Po ceremonii pojechaliśmy do Gifu na ognie sztuczne. Tam na brzegu rzeki Nagara w zeszłą i najbliższą sobotę odbywają się największe ognie sztuczne w regionie, każde 30 000 wystrzałów. Ludzi były po prostu tłumy, znacznie więcej niż w Nagoi, ale też fajerwerki dłuższe i większe. Trudno było znaleźć miejsce, w obie strony szliśmy w ostrym tłumie. By trochę go uniknąć zjedliśmy kolację w barze okonomiyaki w jednej z bocznych uliczek (wyszło na to że w dzielnicy czerwonych latarni). Okonomiyaki to placki z dużą ilością wszystkiego polane sosem sojowym, Gifu ma specjalny własny typ (z selerem), jak każde miasto japońskie.

2007年7月28日 - Ise z Gosia i Hanabi w Gifu

Sunday, July 29, 2007

Hanabi-taikai (ognie sztuczne) w Nagoya-ko (port)

Wiem że piszę z dużym opóźnieniem, prawdę mówiąc czekałem na zdjęcia od Beaty, 
ale jako że już minął tydzień a zdjęć jak nie było tak nie ma ...
W zeszłą sobotę (21) były ognie sztuczne w porcie Nagoi. Puszczanie ogni sztucznych w lecie to japońska tradycja, obecnie co tydzień jest przynajmniej 10 hanabi w okolicy Nagoi. Wiele osób przychodzi na pokaz w yukatach, prostych letnich kimonach, więc my też postanowiliśmy założyć nasze. Ja poszedłem z Vitą, Aryoną i Hattori(tutor w akademiku), potem dołączyła do nas Beata, ale wielu znajomych się udało, części jednak nie spotkaliśmy.
Nagojskie ognie sztuczne miały być z okazji dnia morza (2 tygodnie temu), ale jako że padało cała impreza została przełożona. W dniu ogni również padało, więc większość eventów anulowano, lecz nie ognie sztuczne. Przybyliśmy do portu pod wieczór, na tyle wcześnie by przejść się między budkami z jedzeniem i obejrzeć ostatnie powozy z bębniarzami, a następnie udaliśmy się nad wodę by lepiej widzieć. Był ogromny tłum, spokojnie kilkadziesiąt tysięcy ludzi, ale to Japonia, więc wiadomo ...
Ognie były lepsze niż te które widziałem w Francji, bardzo ciekawe były fajerwerki o wymyślnych krztałtach, np. ośmiornicy, a ognie synchronizowane z muzyką (cały teren portu ma nagłośnienie) robiły wrażenie. Oczywiście z głośników oprócz muzyki leciały też nazwiska sponsorów kolejnych partii ogni, ale mi to zbytnio nie przeszkadzało. Łącznie ognie trwały koło godziny, a potem oczywiscie trudny powrót ... pozostaliśmy w porcie jeszcze godzinkę aż się rozładowało.
Muszę powiedzieć że o ile ogólnie mówiąc nie lubię jak się japonki ubierają, to yukaty są naprawdę ładne i zobaczenie razem tylu osób w nich robi wrażenie. Yukaty Vity, Aryony i Beaty tez wygladaly bardzo dobrze, moja niestety ... Coz, byla przymała (ale większej nie było), nie miałem pasujących butów geta(nie było moich rozmiarów) ... jakoś było, ale muszę trochę poszukać, może gdzieś są dostępne większe rozmiary.
Jak tylko dostanę zdjęcia Beaty zostaną one dołączone do albumu.

2007年7月22日 - Hanabi (ognie sztuczne) w Nagoya-ko (port)

Sunday, July 22, 2007

Sumo

W środę byłem z Borsem i Anne na Sumo. Prawdę mówiąc nie miałem tego w planach, ale wyszło że oni idą, a ja nie mam aż tak dużo do roboty tego dnia, więc ...
Jako że pojawiliśmy się późno nie mogliśmy kupić najtańszych biletów, więc zamiast 2800Y zapłaciliśmy 4700. Jakież było nasze zdumienie kiedy się okazało że te bilety są na siedzenia w ostatnim rzędzie. Borysowi i Anne się to nie spodobało, więc za ich namową zajeliśmy nielegalnie jeden z niższych boksów (tradycyjnie w Japonii sprzedaje się bilety na 4-osobowe boksy). Z jednej strony mieliśmy dobry widok, ale z drugiej strony na pewno byliśmy problemem dla kogoś - nikt sie o nasz boks nie upomniał mimo że wszystkie na tym poziomie zostały zajęte.
Jako że przyszliśmy późno zobaczyliśmy tylko ostatnie walki dywizji juuryou(十両, drugiej najlpeszej), ceremonię wejścia na ring rekishi(sumoków) z dywizji makuuchi(幕内, najwyższej) oraz yokozunów(横綱,najwyższa ranga w sumo, jest teraz dwóch, mongołowie), no i oczywiście walki makuuchi. Z jednej strony tylko mała część wszystkich odbywających się w jednym dniu (tych jest koło 200), ale te najciekawsze.
Jako że przygotowywałem prezentację o sumo, to tłumaczyłem wszystko Anne i Borysowi, a jest co łtumaczyć bo w Sumo jest dużo ceremonii.
Ogólnie mówiąc bawiłem się lepiej niż przed trzema laty, może dlatego że rozumiałem więcej z tego ci się działo? Sumo wcale nie jest takie nudne jak mi się poprzednio wydawało, poza tym jako że znałem nazwiska paru zawodników, a paru było z europy, to było kogo dopingować. Z Europejskich rekishi najsłynniejszy jest Kotooshu (Mahlyanov Kaloyan Stefanov), z Bułgarii. Jest Ozeki, 2 najwyższa ranga po Yokozunie, i jest słynny m.in. z tego że zawsze go sponsoruje właściciel marki jogurtów Burugaria (Bułgaria po japońsku), czyli na swoim paradnym kesho-mawashi (takim fartuszku który rekishi noszą przy ceremonii wejścia na ring) ma ich reklamę, no i sponsorują każdą jego walkę.
W dniu w któym my byliśmy, zarówno Kootoshu jak i oboje yokozuni wygrali walki swoje, więc nie widzieliśmy rzucania poduszkami które następuje jak yokozuna przegra :( .
Ogólnie był to bardzo dobrze spędzony czas.
2007年7月18日 - Sumo z Borysem i Anne

Monday, July 16, 2007

Długi weekend zwiedzania i kłopotów z pogodą

Ostatni weekend był długim weekendem ponieważ japończycy mają w 3 poniedziałek lipca święto morza, tzw. Umi no Hi(海の日).
Przed weekendem ogólny plan był by pozwiedzać trochę z Asią, przyjaciółką Beaty która przyjechała na 3 tygodnie, jednakże pogoda była przeciw nam. W sobotę mieliśmy pojechać na festiwal do pobliskiego miasteczka, ale taifun nadchodził, padało cały dzień i festiwal odwołano. Byliśmy w końcu jedynie na "Die Hard 4"(Szklana Półapka 4). W kinie się nieco zdziwiłem, ponieważ obcokrajowcy mieli ostrą zniżkę, płacili tyle co gimnazjaliści. Ogólnie film polecam, choć to zdecydowanie film akcji mający mało wspólnego z fizyką czy elektroniką.

W niedzielę według prognoz miał być tajfun do późnego popołudnia. Na szczeście skręcił, tak że tylko do jakiejś 6 rano padało, a potem pogoda wspaniała. Niestety tajfun złapał Shinkansen którym jechała Asia z Tokyo i przytrzymał ją 5 godzin pod górą Fuji (wylała rzeka), więc jak dojechała czasu było mało, zwiedziliśmy tylko dwie swiątynie, Ogatajinja(大県神社) i Tagatajinja(田県神社), pierwsza poświęcona bogini płodności Izanami a druga bogu płodności Izanagi. W obu były, ekhm, święte symbole, ale jeżeli chodzi o ich ilość to Tagatajinja wygrywała. Ogatajinja była za to ładniejsza, położona u podnóża gór, i miała też małe toori pod którym jeżeli się przeszło podobno stawało się płodnym.
Po świątynach poszliśmy jeszcze na sushi i automaty japońskie. Co do automatów, ja rozumiem gry, w Japonii jest parę bardzo fajnych, np. bębny taiko - super!, ale już na przykład elektroniczna ruletka albo elektroniczne wyścigi konne? Tu naprawdę przesada, uważam że prawdziwe są znacznie lepsze. Mają jeden bardzo fajny automat - robienie zdjęć. 2 częściowa budka, w pierwszej robisz sobie zdjęcia i wybierasz tła, w drugiej edytujesz potem, by w końcu wydrukować naklejki. Bardzo fajna zabawa.

2007年7月15日 - Swiatynie plodnosci, sushi i automaty


W poniedziałek z samego rana wstaliśmy, rowerami na stację(metro jeszcze nie kursowało, Beacie udało się mieć wywrotkę po drodze) i pojechaliśmy do Nary, do świątyni Byakugoji (poza głównymi atrakcjami turystycznymi Nary) by obejrzeć festiwal Emma Noude. Emma, albo Emma-ou, któremu świątynia była poświęcona, to król piekła w buddyźmie. Sama świątynia taka sobie, zdarzenia z wiązanie z festiwalem tez chotto ... , ale mimo to bylo ciekawie, szczególnie ze spotkaliśmy się tam z Alicją (tą z którą zwiedzałem w czasie zeszłego pobytu).
Następnie udaliśmy się do świątyni Fushimi-Inari Taisha, po drodze do Kyoto, dedykowanej bogowi pól uprawnych (Inari, symbol - lis). Mimo że padało świątynia zrobiła na nas ogromne wrażenie. To najważniejsza świątynia Inari, rozrzucona po całej górze, różne jej części połączone 4km ścieżką nad którą są ustawione tysiące toori.
W końcu jako ostatni punkt programu poszliśmy na Gion Matsuri w tradycyjnej dzielnicy Gion, Kyoto. Gion Matsuri to największy festiwal w Kyoto. Jego główny dzień to był wtorek, ale w poniedziałek też było wieczorem. Duża częśc ludzi przyszła w yukatach, co wyglądało niesamowicie. Głównym eventem było przedstawienie o bogu Susano-wo i jak zdobył święy miecz Kusanagi-no-Tsurugi. Bardzo żywe i ciekawe, choć dla nieco niezrozumiałe.
Wyszliśmy w trakcie by zdążyć na pociąg. Dopiero na stacji zobaczyliśmy wpływ porannego trzęsienia ziemi w Niigacie. Niigata jest daleko, więc wstrząsów nie było, ale rozkład pociągów został całkowicie rozregulowany, rzecz nie do pomyślenia w Japonii! Powrót zajął godzinę dłużej.

2007年7月16日 - Nara i Kyoto

Tuesday, July 10, 2007

Weekend bez większych niespodzianek

Raczej niestety nie ma co opowiadać o ostatnim tygodniu. W piątek przyszłedł wentylator do laptopu Beaty, założyliśmy i od tej pory nic więcej o laptopie nie słyszałem, więc zakładam że sprawny.
Beata wraz z przyjaciółką pojechały na weekend do Gero (słynne z onsenów) i Takayamy, jednego z najpiękniejszych starych miast górskich w Japonii, my natomiast mieliśmy z rana cleaning party - wszyscy do ścierek i w różne rejony akademika, a potem okonomiyaki(potrawa japońska) party jako podziękowanie. Było w miarę miło. Nastepnie pojechałem do Sakae razem z Borysem i jego dziewczyną, Anne, która na miesiąc przyjechała z Niemiec, by zobaczyć Dance Dynamite - konkurs tańca. Ja załapałem się jeszcze na kategorię dziecięcą, która wyglądała śmiesznie, ogólna już mniej.


Jedna z grup dziecięcych

Wieczorkiem poszedłem, tym razem w towarzystwie Agnieszki, Mariny i dużej grupy z NUPACE na Sumo Rave party - sekcja sumo uniwerku zorganizowała amatorskie studenckie zawody sumo na terenie Zamku Nagoya w rytm techno. Muszę powiedzieć że się postarali i wyszło bardzo ciekawie.


Przed finalną walką

Niedziela .... coż, nauka głównie do prezentacji na japońskim o Sumo która była dzisiaj, a wieczorkiem pokazywanie co to jest Japanese style karaoke znajomej Beaty.
W sumie był to jeden z moich mniej intensywnch weekendów (np... w porównaniu do kolejnego, jestem umówiony na 2 festiwale, oglądanie Sumo i film, chyba z czegoś trzeba zrezygnować...).
Wszyscy już szukają mieszkań. Próbowałem się z kimś zmówić, ale niestety nie wyszło, jedyna grupka która się organizuje do wspólnego mieszkania jest kobieca. Chcę wynająć tani pokój, bez tak zwanego kluczowego, oraz najlepiej bez opłat dla agencji pośrednictwa. Się da bo część właścicieli ogłasza się w małym biurze na uniwersytecie, które opłat nie pobiera. Pokój który chciałem wynając okazał się już zajęty, ale już zainteresowałem się 2 innymi(zakres cenowy 20.000Y). Jedyny problem to że oba mają wspólne toalety i prysznice, czyli trzeba się upewnić co do ich stanu przed wynajmem. Jutro będę dzwonił i się umawiał.

2007年7月07日 - Turniej tanca i Sumo Rave

Monday, July 2, 2007

Sumowata sobota

Ostatnia sobota okazała się bardzo powiązana z Sumo. W Japonii jest w roku 6 turniejów Sumo, 3 w Tokyo, po jednym w Nagoi, Osace i Fushigaoce. Ten w Nagoi właśnie się zaczyna sumo-tori(zawodnicy) już się zjechali by trenować przed występami.
Korzystając z tej okazji przeszliśmy się z rana z Vishidą (mongoł, robimy razem prezentację o Sumo) na trening w pobliskiej stajni sumo - 桐山部屋(Kiriyama Beya), obejrzeć ich poranny trening (6-9, każdy może oglądać prawie każdy trening Sumo) oraz trening dla dzieci później. Głównie się przepychali i przewracali, ale wyglądało to ciekawie. Mimo wszystko, przez swoją masę, w miarę szybko się męczyli, więc pod koniec treningu naprawdę jak miechy oddychali i niektórzy mieli problemy ze wstaniem (co prawda ci młodsi, na dochówku).


Młodzi trenujący sumo z profesjonalistami

Potem po południu udaliśmy się z Beatą do chramu Atsuta, największego w Nagoi, drugiego w kraju, by obejrzeć ceremonię oczyszczenia 2 Yokozunów (najwyższa ranga w Sumo, oboje są mongołami). Sumo wywodzi się z Shinto, pierwsze turnieje osbywały się ku chwale kami (bogów), i nadal jest silna więź między sumo a shinto. Np. lina którą opasani są yokozunowie - to odpowiednik shimenawy, liny odgradzającej święte miejsce od świata zewnętrznego w Shinto. Zebrał się niezły tłumik, w ostrym słońcu z parasolkami, yokozunowie przyszli, każdy ze swoimi 2 przybocznymi (jeden od trzymania miecza, drugi od spryskiwania wodą) pomodlili się, pogibali i sobie poszli ... a japończycy rzucili się wybierać ziemię na której się modlili.


Yokozuna Asashoryu, AKA Dolgorsuren Dagvadorj, prezentujący się przed chramem.

Poczekaliśmy jeszcze na ogólną ceremonię oczyszczenia, wszyscy biorący udział z trawką w rączce modlili się z grupką kapłanów o oczyszczenie. Taką ceremonię każdy z chramów przeprowadza 2 razy w roku, przed lipcem i styczniem (choć część używa jeszcze starego księżycowego kalendarza by wyliczyć ten dzień). Nie wzieliśmy udziału bo stwierdziliśmy że płacenie 1000Y za kawałek trawki to przesada.


Kapłani shinto (przypomnienie, czytane sinto) odprawiający rytułał

2007年6月30日 - Sumo - trening i ceremonia w Atsuta Jingu