Friday, June 8, 2007

Festiwal chramu Atsuta i festiwal Universytetu Nagoi.

Piszę z pracowni komputerowej na uniwersytecie, czekając na koniec deszczu, wiąc nie będzie polskich znaków, postaram sie to później poprawić.
We wtorek pod wieczór jak siedziałem w laboratorium napisał do mnie Piotrek że jest jakiś bardzo ważny festiwal w chramie Atsuta (chram-Shinto by odróżnić od swiątyni-Buddyzm), w Nagoi, 2 najważniejszym w Japonii. Stwierdziłem ze pojadę zobaczyć i wraz Parvin i Emilem (zebranymi na chybcika) się tam udaliśmy. Akurat zdążyliśmy by wpaść w ogromny tłum japończyków, obejrzeć oświetloną lampionami świątynię, oraz końcówkę ogni sztucznych, choć trochę z oddalenia. Zaprosilismy tez Manę, z poprzednio opisanego przeze mnie festiwalu. Niestety ... po raz pierwszy mi sie zdażyło ze pamiętałem imię, a nie pamiętałem twarzy więc na początku zrobiłem wielką gafę ... No cóz, po obejrzeniu poszliśmy jeszcze na kaiten-sushi (回転すし), z pasem trasmisyjnym, i tam dłuuugo ale bardzo mile rozmawialiśmy, tak że w końcu Mana przenocowała w naszym akademiku (nie do końca legalnie, ale z 1 nocą zazwyczaj nie ma problemu ...), bo ostatni pociąg jej uciekł.
Od czwartku na Meidai(名大) (Nagoya Daigaku(名古屋大学) - Uniwersytet Nagoi, mój uniwersytet) zaczął sie festiwal uniwersytecki, przez co np. dziś nie mieliśmy zajeć. Wczoraj było tak sobie, niewiele mnie zainteresowało, choc zjadłem po raz pierwszy japońskie tradycyje lody, kakikoori(欠き氷). W sumie nic wielkiego, skrawki lodu z syropem, ale smaczne. Dziś, w ramach festiwalu, NUFSA organizowała część programu występów, łącznie 2h, 18-20, i należało pójść, m.in. dlatego że paru znajomych występowało. Część występów była ... taka sobie, ale część bardzo dobra, poza tym główny prezenter był po prostu super, bardzo zabawny, atmosfera, najpierw nie najlepsza, z czasem stała sie wspaniała. Był tylko jeden problem, otóż koło 6-10 czerwca zaczyna sie w Japonii sezon deszczowy ... Najpierw ostro popadało w okolicy 15-17, wiec z piasku boiska na którym stała scena zrobiło się błoto, ale akurat przez pierwsze półtorej godziny pokazów NUFSy tylko troszkę kropiło. Natomiast pod sam koniec ... najpierw zaczęło normalnie padać (wszyscy fru, parosolki w górę i mamy w minutę las), ale później runeło jak z cebra (nadal słyszę za oknem jak leje ...). W związku z tym zostaliśmy zaproszeni na scenę - ba ta miała duży namiot, co było bardzo fajnym gestem. Oczywiście, deszcz nie przestał padać po zakończeniu przedstawienia o 8, ale jeszcze z 15 min paru amerykanów pograło sprośne piosenki country w nadziei ze deszcz ustąpi (nie ustąpił), aż w końcu obsługa wyłączyła nagłośnienie.
Jutro udaję sie kupić yukatę, jest wlaśnie festyn używanych kimon itp, yukata to japońskie kimono - szlafrok, niewyszukane, wlasnie do spania itp., poza tym czasami przydaje sie mieć yukatę pod spod - jak. np. gdy w zeszłym tygodniu byliśmy samurajami - z yukata zamiast koszulki w kratkę wyglądałbym lepiej (chyba ..). Potem pewnie jeszcze do muzeum Tokugawa, bo jest duże,znane, nie byłem tam i jestw pobliżu miejsca sprzedaży yukat.
W niedzielę ... jeszcze nie wiem co bedę robił, może dalej festiwal Meidai. Oryginalny plan był by pojechać na górę Koya, z ponad 100 świątyniami, ale to obecnie trochę drogo, w lecie bedzie taniej.

No comments: