Friday, April 4, 2008

Koniec wizyty w Chinach i w końcu .. zdjecia!

Przepraszma za długie oczekiwania, zacznę od zdjęć:
2008.03.05 Shanghai (上海)

2008.03.07 Huang Shan (黄山)

Three Gorges (三峡)

2008.03.12 Chengdu (成都)

2008.03.15 Sichuan (四川)

2008.03.25 Xi'an (西安)

No a teraz dokończenie opowieści:
A więc, po wycieczce do Terakotowej Armii spędziłem jeszcze w Xi'an 5 dni, zwiedzając, robiąc zakupy i spotykając sie parę razy z Faith.
Więc, zacząłem zwiedzanie od Wielkiej Pagody Dzikiej Gęsi, zbudowanej w 652 r. Zbudowano ją by pomieścić sutry i relikwie przywiezione z Indii przez super słynnego mnicha, Xuanzang'a. Pojechał on do Indii, nauczył sie języka, przetłumaczył setki sutr, i przywiózł z powrotem relikwie (paliczki Sakyamuni Buddy itp.), statuy i sutry.
Jak w innych miejscach, rząd obudował zabytek "starym miastem", zamieniając okolicę w małą dzielnicę rozrywkową. Wyszło im to raczej dobrze, i całe miejsce sprawia niezłe wrażenie.
Drugim odwiedzanym punktem była Mała Pagoda Dzikiej Gęsi, z tego samego okresu. Poza samą pagodą jej teren zawierało też muzeum Xi'anu, samo w sobie nie aż tak ciekawe, ale z wielką makietą miasta za dynastii Tang, co było interesujące.
Następnie dokładnie zwiedziłem centrum miasta. Jak pisałem wcześniej, centrum miasta to Wieża Dzwonna, zbudowana przez pierwszego cesarza dynastii Ming (XIV wiek) by powstrzymywać smoczego ducha miasta przed przejęciem władzy w cesarstwie. Obok niej stoi druga wieża, Wieża Bębnowa (zbudowana w tym samym czasie). W dawnych czasach otwarcie bram mieskich ogłaszano dzwonem, a zamnknięcie bębnem.
Zaraz za Wieżą Bębnową znajduje się dzielnica muzułmańska Xi'anu. Przybyli oni tu jako handlarze na Jedwabnym Szlaku, którego Xi'an był końcem, i nadal stanowią odrębną mniejszość. Mają więc duży meczet, zbudowany w stylu chińskim, noszą białe czapeczki, mają własną kuchnię, z której są słynni, i parę wąskich uliczek pełnych kramów z róznymi towarami, oczywiście głównie dla turystów (mówiłem o tłumach, nie?). Ilość turystów przerzuca sie na ceny, jak chciałem jeden (piracki) film, to chłopak od którego kupowałem rzucił mi ceną 65 yuanów (22 złote), mimo że w Chengdu kupowałem takie za 5 (2 złote). Kupiłem w końcu za 10.
Kolejnym, bardzo interesującym miejscem do którego pojechałem była wioska neolityczna Banpo. Archeolodzy odkryli w latach 50tych pozostałości wioski z 3-5 tysiąclecia p.n.e. Zrobili na tej podstawie bardzo ładne muzeum pokazujące jak ludzie z tamtego czasu żyli, budowali domy, co umieli, jak grzebali zmarłych ... była tez rekonstrukcja wioski, ale troche kiczowata.
Kolejnym miejscem które miałem odwiedzić było muzeum Shaanxi (prowinicji w której jest Xi'an), ale jakież było moje zdziwienie widząc przed nim ogromne tłumy w kolejce na jakieś 400m. Zagadneła mnie grupa studentów i wyjasniła, że 3 dni wcześniej rząd uczynił wszystkie muzea państwowe bezpłatnymi, a to była pierwsza sobota po tej dyrektywie ...
Ale wyszło dobrze, bo w zamian poszedłem z tymi studentami, studenci filologii angielskiej, którzy własnie dostali patenty przewodników, do Tang paradise, parku rozrywki na dawnych terenach cesarskiego ogrodu w dynastii Tang.
Było to interesujące miejsce, oczywiscie całkowicie nowe, ale mieli wiele przedstawień i ciekawych rekonstrukcji róznych budowli z tego okresu. To, plus że miałem przewodników, sprawiło że było to bardzo ciekawa wycieczka. Pod wieczór mieli w parku ciekawy pokaz. Była to historia zapożyczona z "Podrózy na Zachód", klasycznej powieści fantastycznej o podrózy mnicha Xuanzang'a do Indii po sutry (vide Wielka Pagoda Dzikiej Gesi powyżej), opowiedziana za pomocą laserów rysujacych obrazy na strumieniach wody wyrzucanych przez fontanny.
Ostatniego dnia pojechałem do klasztoru 8 Niesmiertelnych (zbudowanym w miejscu karczmy w której podobno ich widziano) , któy sam w sobie nie był zbyt niezwykły ale miał bardzo cieawy targ antyków przed bramą, i targ bardziej dla chińczyków niż obcokrajowców (miejsce jest z dala od utartej drogi, jest natomiast najaktywniejszym ośrodkiem Taoizmu w Xi'an).
Miałem jeszcze trochę czasu, więc z mapy wybrałem jedno miejsce oznaczone gwiazdką (zabytek) i pojechałem tam. Miały to być ruiny pałacu Dannig z dynastii Tang, jednakże okazało się że cały teren jest odgrodzony bez żadnego muzeum, a samo miejsce jest w samym centrum bardzo biednej dzielnicy. Dobrze było jednak poznać inne oblicze miasta, poza zamożnym centrum i turystycznym południowym przedmieściem (w tamtym kierunku rozciagało się miasto za dynastii Tang).
W międzyczasie spotkałem się parę razy z Faith na obiad lub kolację, pokazała mi ona parę różnych restauracji, Huoguo - ognisty garnek, restaurację mandżurską w której jadło się palcami mięso z kosci, itp.
Ogólnie bardzo mi smakowała kuchnia w Xi'an (jak gdzie indziej w Chinach), a dodatkowo specjalnoscią Xi'an są specjalne bułki i placki, czasami podobne do pity, bardzo smaczne.
W końcu nie pojechałem do Pingyao, co było w moich wstepnych planach, małej miejscowości zachowane w stanie prawie nienaruszonym.

Opusciłem Xi'an i pojechałem do Shanghaiu, no i niestety dałem się nieźle okraść. Na stacji zniknął mój portfel, na szczęście z niczym bardzo ważnym, legitymacja studencka (i tak do wymiany), 100 zl, no i niestety parę e-maili do ludzi których spotkałem. Poza tym zniknął mój słownik elektroniczny. nie moge powiedzieć ze 100% pewnoscią że mi go skradli a nie ja go gdzieś podziałem, ale w pociągu pamiętam że raz jak wróciłem z toalety zastanawiałem się dlaczego zostawiłem plecak otwarty ...
W Shanghaiu (po nocnej, 15h jezdzie) zwiedziłem budynek w którym odbył sie Pierwszy Zjazd Delegatów Chińskiej Partii Komunistycznej i dokończyłem zakupy. Ogólnie kupiłem 3 seriale (Deadwood, Babylon 5 i Deep Space 9), z 30 filmów, sporo zwojów z obrazami (ładne, ręcznie malowane za 10 zł?), sporo ubrań, sporo książek (np wielki słownik angielsko-angielski Oxford Concise, na rynek Chiński za 33 zł), no i parę gier - jak Mahjongg (ważył tonę), szachy, szachu chińskie ... No i pomniejsze prezencik. Ogólnie troche przesadziłem.
Powrót był w miarę udany, nie licząc tego że udało mi się stłuc okulary i że walizka (kupiłem by przetransportowac cały kram) się mi rozleciała (tzn kółka i rączki) i ciężko było ją targać.

No comments: