Jako że pojawiliśmy się późno nie mogliśmy kupić najtańszych biletów, więc zamiast 2800Y zapłaciliśmy 4700. Jakież było nasze zdumienie kiedy się okazało że te bilety są na siedzenia w ostatnim rzędzie. Borysowi i Anne się to nie spodobało, więc za ich namową zajeliśmy nielegalnie jeden z niższych boksów (tradycyjnie w Japonii sprzedaje się bilety na 4-osobowe boksy). Z jednej strony mieliśmy dobry widok, ale z drugiej strony na pewno byliśmy problemem dla kogoś - nikt sie o nasz boks nie upomniał mimo że wszystkie na tym poziomie zostały zajęte.
Jako że przyszliśmy późno zobaczyliśmy tylko ostatnie walki dywizji juuryou(十両, drugiej najlpeszej), ceremonię wejścia na ring rekishi(sumoków) z dywizji makuuchi(幕内, najwyższej) oraz yokozunów(横綱,najwyższa ranga w sumo, jest teraz dwóch, mongołowie), no i oczywiście walki makuuchi. Z jednej strony tylko mała część wszystkich odbywających się w jednym dniu (tych jest koło 200), ale te najciekawsze.
Jako że przygotowywałem prezentację o sumo, to tłumaczyłem wszystko Anne i Borysowi, a jest co łtumaczyć bo w Sumo jest dużo ceremonii.
Ogólnie mówiąc bawiłem się lepiej niż przed trzema laty, może dlatego że rozumiałem więcej z tego ci się działo? Sumo wcale nie jest takie nudne jak mi się poprzednio wydawało, poza tym jako że znałem nazwiska paru zawodników, a paru było z europy, to było kogo dopingować. Z Europejskich rekishi najsłynniejszy jest Kotooshu (Mahlyanov Kaloyan Stefanov), z Bułgarii. Jest Ozeki, 2 najwyższa ranga po Yokozunie, i jest słynny m.in. z tego że zawsze go sponsoruje właściciel marki jogurtów Burugaria (Bułgaria po japońsku), czyli na swoim paradnym kesho-mawashi (takim fartuszku który rekishi noszą przy ceremonii wejścia na ring) ma ich reklamę, no i sponsorują każdą jego walkę.
W dniu w któym my byliśmy, zarówno Kootoshu jak i oboje yokozuni wygrali walki swoje, więc nie widzieliśmy rzucania poduszkami które następuje jak yokozuna przegra :( .
Ogólnie był to bardzo dobrze spędzony czas.
2007年7月18日 - Sumo z Borysem i Anne |
1 comment:
Ech, te gaijiny prostaczki, nawet na wielce szanownym shiai sumo nie swoje miejsca potrafią zająć ^_~ białe małpy >_< Nic dziwnego, ze Japończycy podchodzą do nas z dużą rezerwą i pewną obawą. Jesteśmy chou-groźni! ^_~
Strasznie podoba mi sie Twój blog! pisz dalej^^
Post a Comment