Monday, October 8, 2007

Festiwal w Handzie

Nowy semestr się zaczął, parkingi rowerów przy uniwersytecie się znów wypełniły, paru znajomych wróciło do domów, sporo nowych osób przyjechało.
Między innymi 2 polaków - Monika i Wojtek. Wojtka próbowałem zaprosić na moją parapetówkę (była we wtorek i się dobrze udała, z około 10-15 gośćmi), ale się nie udało.
Monikę poznałem w piątek po tym jak odbyła orientację ds wszystkiego i razem poszliśmy do Osu Kannon znaleźć przejściówki do zasilania jej komputera.
By pokazać im japoński festiwal, a również by samemu zobaczyć jeden ze słynniejszych co się co 5 lat odbywa, zaprosiłem ich i jeszcze parę osób na sobotę na wycieczkę na festiwal w Handzie.
Jest on słynny z 31 odświętnych powozów (dashi, 山車) które są używane w jego trakcie, co jest liczbą dużą jak na festiwale japońskie.


Powozy w rzadku


My przed powozami

W końcu pojechaliśmy w czwórkę, jeszcze z Mandarem. Byliśmy w Handzie po południu, przyjechalismy pociągiem wypełnionym po brzegi ludźmi, to naprawdę znany festiwal, tak że musieliśmy parę minut poczekać aż mogliśmy wyjść ze stacji. Akurat się załapaliśmy na czas gdy powozy wjeżdżały na główny plac festiwalu, a że robiły to powolnie, spokojnie obejrzeliśmy po drodze parę z nich oraz standardowe budki festiwalowe, jak również zjedliśmy coś zanim udaliśmy się na centralny plac. Niestety, wszystko odbywało się strasznie wolno, więc byliśmy trochę znudzeni. Obejrzeliśmy jak parę lalek na powozach robi przedstawienia, odpoczeliśmy i poszliśmy zwiedzać Handę. Niestety, do zwiedzania jest tam bardzo niewiele, główna atrakcja to stara ceglana fabryka piwa marki Kabuto, która ... cóż, wygląda jak zwykła późno 20-wieczna ceglana fabryka, ale tutaj jest ewenementem.
Po fabryce, pewnej dozie błądzenia i obejrzeniu paru grup na jednej ze scen nadszedł w końcu wieczór i mogliśmy zobaczyć powozy obwieszone lampionami, procesje z lampionami oraz łódki, również z lampionami. Jednak już ogni sztucznych się nie doczekaliśmy, byliśmy zbyt znużeni, więc wróciliśmy.
Ogólnie festiwal był niestety nudny, tylko powozy i lampiony, może i dużo ale w miarę standardowe. Inne festiwale, np ten w Tejikarze (ogniowy) były znacznie lepsze. Z drugiej strony, to byl dobry pierwszy festiwal dla kogoś kto dopiero co przyjechał do Japonii.
Niedzielę spędziłem z Moniką, walcząc z jej komputerem (naprawdę nie wiedziałem że może być tak trudno znaleźć miejsce z którego można się do netu podłączyć), i pokazując jej okolice.
Niestety, trochę mi akademika brakuje, tego że zawsze można było zejść do lobby, usiąść nawet czytając tylko książkę, i pogadać z innymi. Teoretycznie jest tutaj Mandar i Shohruh, ale to nie to samo ...

2007年10月07日 - Festiwal w Handzie

No comments: